Strona główna
  •  FAQ  •   Szukaj  •   Użytkownicy  •   Grupy  •   Statystyki  •  Rejestracja  •   Zaloguj  • 

Poprzedni temat :: Następny temat
Witam wszystkich forumowiczów
Autor Wiadomość
Wilk stepowy 

Wiek: 41
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 1229
Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-09-25, 23:31   Witam wszystkich forumowiczów

Cześć wszystkim.
Właśnie sprzedałem swoją SV650 z zamiarem kupienia motocykla z segmentu turystycznego enduro. Z początkowych myśli o Vstromie wyewoluowałem do pragnienia o Aprili Caponord i mam nadzieję, że tak już pozostanie.

Pozdrawiam
Wilk
Ostatnio zmieniony przez Wilk stepowy 2010-04-30, 13:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
   
Capo 
Administrator
Capo 2002, FJR 1300


Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 818
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-09-26, 08:12   

Witam serdecznie
Mam nadzieje a wrecz jestem pewien
ze bedziesz zadowolony z uzytkowania Kapcia :)
 
 
   
maciejwu71

Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 238
Wysłany: 2009-09-26, 11:24   

Witam....juz kupiles czy masz zamiar ? Mam cos takiego jakby do sprzedania http://pl.fotoalbum.eu/maciejwu71
 
   
Wicher
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 11:36   

Witam na forum :-D
 
   
Marcin 
Aprilia Atlantic 500

Wiek: 53
Dołączył: 01 Lip 2008
Posty: 358
Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-09-27, 20:18   

Witaj, witaj... :mrgreen:
_________________
Pesymista, to dawny optymista, który po prostu zaczął myśleć realnie...
 
 
   
Krzysiek 
Jazda,jazda,jazda...


Wiek: 51
Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 459
Skąd: Warszawa/Marki
Wysłany: 2009-09-27, 21:46   

cześć Wilku,
witamy na forum
_________________
Minio
 
   
darqvader 

Wiek: 39
Dołączył: 03 Lip 2009
Posty: 54
Skąd: Varsovie
Wysłany: 2009-09-28, 14:51   

witaj :-)
 
   
Wilk stepowy 

Wiek: 41
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 1229
Skąd: Kraków
  Wysłany: 2009-09-29, 11:50   

maciejwu71 napisał/a:
Witam....juz kupiles czy masz zamiar ? Mam cos takiego jakby do sprzedania http://pl.fotoalbum.eu/maciejwu71


Cześc koledzy.
Macieju przeglądałem Twoje ogłoszenie. Kusi, kusi....
Daje sobie jednak czas do wiosny na znalezienie tego czego pragnę.
Najbliższy mojemu ideału był ten:
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=739678078
Ale chyba już go nie ma. Poza tym licznik w milach nigdy mi się nie podobał. No i wymiana przedniego reflektora to chyba droga impreza.........


A tak wogóle to mało jest informacje w internecie na temat Caponordów, oj mało. A na allegro to już wogóle można przebierać do woli :)
Jednak znalazłem coś bardzo ciekawego (może to ktoś z Was napisał)?
Najważniejsze mam jednak pytanie czy też macie takie odczucia co do motocykla, czy to prawda, czy coś byście dodali, czy coś wydaje się Wam byś inaczej itp...

BTW: bardzo dobry opis:
Cytuję:
"W poszukiwaniu ideału - APRILIA ETV 1000 CAPONORD

Motocykli japońskich miałem trzy(pomijam motorower również pędzony ryżem i WFM-kę, ale od czegoś trzeba zacząć zbieranie doświadczeń). Ujeżdżałem przynajmniej kilkanaście na dystansach krótkich, jak i dłuższych korzystając z uprzejmości znajomych.
Bardzo niechętnie zmieniam motocykle, bo do każdego przywiązuję się emocjonalnie i rozstania nie zawsze są łatwe. Z wszystkich byłem zadowolony i nie zawsze dostrzegałem ich wady, lub nie chciałem ich dostrzegać. Wtedy moje spojrzenie na motocykl było zupełnie inne niż dziś.

Z wiekiem i każdym kolejnym motocyklem zmieniają się priorytety. Człowiek wie do czego dąży i jaki będzie kolejny jednoślad. Przestają górować takie parametry, jak przyspieszenie od 0 do 100km/h, prędkość maksymalna, czy liczba koni mechanicznych.
W grę zaczynają wchodzić takie parametry trakcyjne oraz drobiazgi niezwiązane z trakcją motocykla, o których człowiek nigdy nie myślał zaczynając swoją przygodę z jednośladem.
Dlatego też każdy kolejny motocykl jest po prostu lepszy, lepiej dopasowany do naszych potrzeb i bliżej mu do ideału. Ale co nastąpi w momencie, kiedy niebezpiecznie zbliżymy się do naszego ideału? Co dalej? Oto jest pytanie....

W związku z tym przedstawię motocykl Aprilia ETV 1000 Caponord.
Opiszę, co furmanka ma i jak się śmiga ;)

Postaram się opisać motocykl w miarę obiektywnie. Nie będzie za dużo „ochów” i „achów”, pozwolę sobie tylko przyrównać momentami ten motocykl do XL 1000V Varadero, ewentualnie V-Stroma - to bardzo zbliżone do siebie motocykle. Pozwolę sobie wyrazić swoje zdanie odnośnie kilku drobiazgów, porównując do motocykli które miałem, i na których śmigałem.
Koń ten nie jest zbyt popularny, ale może przyda się komuś, kto będzie chciał zdradzić japońską miłość na rzecz włoskiej kochanki, bo moim zdaniem warto.


Na początek gabaryty, bo...

...to co zazwyczaj słyszę od osób, które oglądają motocykl, to : Ku*wa ale on wielki !!!
Nie da się ukryć, kawał żelastwa to jest i wymaga już od kierowcy nieco obycia z motocyklami. Wszelkie manewry parkingowe wymagają spokoju i nieco więcej wysiłku w czym nie pomaga nam wysoko umieszczony środek ciężkości. Zanim gdzieś zaparkujemy, trzeba zastanowić się, czy aby wyjedziemy, bo ciąganie motocykla, przepychanie i narzucanie tyłem, to gwarantowane pęknięcie żyłki w oku, albo nabawienie się hemoroidów.
Jak zatankujemy do pełna (25L), dołożymy akcesoryjne gmole, trzy kufry+torba na bak oraz pasażerka, to otrzymujemy porządny walec drogowy. Przewrócenie takiego zestawu jest łatwe. Chwila nieuwagi, niepewne podparcie nogą i motocykl łatwo położyć. Podniesienie takiego zestawu jest ciężkim wyzwaniem i w pojedynkę jesteśmy praktycznie bez szans.
No cóż zwinna i poręczna 600-tka to nie jest, ale przecież to nie nasz pierwszy motocykl i wiemy czego chcemy. Tragedii nie ma, ale warto mieć to na uwadze, bo w pionie motocykl wydaje się dosyć przyjazny ;)
Mogę tylko powiedzieć, ze koń jest lżejszy od Varadero i V-Stroma. Waży 245 kg, co w pewien sposób przekłada się na jego manewrowość przy małych prędkościach (z Varadero nie jest już tak różowo) oraz trakcję.
Na początku miałem mieszane odczucia jeżeli chodzi o gabaryty tego motocykla. Byłem skłonny wrócić do domu stwierdzając w myślach: Po jakiego diabła mi taki kloc ?!
Jednak krótka przejażdżka rozwiała wszelkie moje wątpliwości i mogę stwierdzić, że jest bardzo dobrze i nasz związek ma się dobrze ;)


Druga sprawa to osprzęt, wyposażenie i jakość wykonania.

Motocykl w standardzie zawiera wszystko to, co potrzebne kierowcy w podróży.
Jeżeli chodzi o kokpit, to nie można mówić o niedoborze informacji, nie ma też przesytu, co czasami może wręcz przeszkadzać.
Zestaw przyrządów, który mamy przed oczami jest całkowicie sterowany elektronicznie.
Posiada bardzo miłe dla oka, niebieskie podświetlenie, które możemy wyregulować w zależności od potrzeb. Tarcze zegarów nie są podświetlane, świecą tylko cyfry oraz wskazówki na czerwono. Mamy do dyspozycji czytelny prędkościomierz i obrotomierz w formie „niby analogowej”.
Po prawej stronie duży wyświetlacz informujący nas o ilości paliwa w zbiorniku. Możemy kontrolować jego stan w formie słupkowej, lub jak wolimy w formie liczbowej(można niby to przestawić, ale jakoś nigdy nie umiałem do tego dojść) dzięki czemu wiemy, ile mamy litrów na stanie. Jest wskaźnik temperatury płynu chłodzącego, jest zegarek oraz temperatura otoczenia. Dodatkowo na wyświetlaczu pojawiają się informacje o konieczności wymiany oleju (co 7500km), oraz o ewentualnych usterkach, które mogą pojawić się w układzie zasilania. Dodam jeszcze, że komputer pokładowy jest w pełni samodiagnozujący. Nie musimy jechać do serwisu, żeby sprawdzić co w trawie piszczy. Odpowiednia kombinacja klawiszy i wiemy co konia boli. Powie, która cewka uległa uszkodzeniu, lub który czujnik robi nas w „bambuko”. Trzeba znać tylko kody błędów i życie staje się łatwiejsze ;)
Mamy licznik kilometrów, który śledzi cała historię drogową motocykla, oraz tylko jeden licznik przebiegu dziennego. To mnie akurat wkurza, bo w danym dniu lubię kontrolować przebieg dzienny, oraz przebieg od momentu zatankowania. Na szczęście jest kontrolka rezerwy(3-4L), która jest dosyć skutecznym i dokładnym miernikiem ilości paliwa.
Mamy na pulpicie jeszcze kilka innych mniej lub bardziej ważnych kontrolek, ale nie ma co się rozpisywać.
Jest grubo, czytelnie, dosyć efektownie, stylistycznie nie każdemu będzie się podobać, ale o gustach nie będziemy dyskutować.

Wszystkie przełączniki są na miejscu, nie musimy ich szukać, bo są to ogólnie przyjęte standardy. Na moje oko wykonanie nieco gorsze niż u japońskiej konkurencji. Z upływem lat nie wygląda to tak świeżo jak w innych motocyklach.
Klamka sprzęgła i hamulca ma regulację położenia, więc każdy znajdzie optymalne ustawienie. Dodatkowo mam założone osłony na ręce „made in Aprilia”, mocowane w dwóch punktach. Akurat ten gadżet uważam za przydatny zwłaszcza w zimne, letnie wieczory i chłodne jesienne dni. Jak dodamy do tego podgrzewane manetki, to mamy całkiem miły wypas ;)

Światła budzą respekt, nie da się ukryć. Dają długi i szeroki snop światła, co nie zawsze jest regułą w motocyklach. Jak odpalimy światła drogowe to ma się wrażenie, że jedziemy na szperaczach (tutaj akurat porównanie do fazera).
Uważam, że dodatkowe oświetlenie w postaci halogenów montowanych na gmolach nie jest konieczne. Jednak jeżeli komuś bardzo zależy, to pewnie podczas jazdy we mgle doceni zalety dodatkowego oświetlenia(o ile będzie dobrej jakości).
Niestety przednie kierunkowskazy nie są mocowane na elastycznych wysięgnikach(dopiero w nowszych modelach).
Fajnie to wygląda, niestety każdy paciak zazwyczaj powoduje ich uszkodzenie.
Tylne światło pozycyjne nie odbiega standardem od przodu. Dwie mocne żarówki dają radę i z pewnością jesteśmy na drodze widoczni.



Pod siedzeniem pasażera mamy skromny schowek, w którym zmieścimy tylko fabryczny zestaw narzędzi, mały pojemnik ze smarem do łańcucha, albo pojemnik ze środkiem do łatania dziury w oponie. Bardziej wytrwali wcisną mała blokadę na tarczę hamulcową i na tym kończą się jego możliwości.
Pod tym względem FZS 600 i jego schowek to potęga.....czego ja tam nie woziłem.

W ramach rekompensaty mamy w standardzie gniazdo zapalniczki ;)

Przydatnym gadżetem z pewnością jest podwyższana szyba Givi. Zapewnia lepszą ochronę przed pędem powietrza i czynnikami atmosferycznymi.
Jednak coś za coś. Tworzy się też większy hałas i większe turbulencje w okolicy kasku. Dla mnie jest to męczące i po dłuższej jeździe z większą prędkością, lubię zrobić sobie dłuższą przerwę.

Szyba jest wyższa i ma dziwny sposób mocowania. Drga na biegu jałowym, a krople deszczu tryskają na wszystkie strony, uderzając też w oczy kierowcy.
Całkiem przyjemne lusterka. Dosyć szeroki zakres regulacji pozwala znaleźć optymalne ustawienie i nie widzimy tylko swoich ramion. W pewnym zakresie obrotów(około 3-3,5tys.obr.) drgają i nieco rozmywa się obraz.

Sam motocykl, oraz wszystkie jego podzespoły prezentują dobry poziom wykonania.
Można przyczepić się do kilku detali, choćby te nieszczęsne przełączniki, skrzypiące obudowy zegarów, czy śruby owiewek, jak i niektóre elementy owiewek wykonane jakby z „gównolitu”. Pewne rzeczy już usprawniłem, ale Varadero, czy V-Strom pod tym względem są lepsze.
Miska olejowa i sposób jej mocowania, to straszna wtopa, tym bardziej że plastikowa osłona silnika pełni raczej funkcję ozdobną. Ewentualnie ochroni przed małymi kamieniami i drogowym syfem.
Więcej niedociągnięć odnośnie wykonania nie zaobserwowałem.
Są też pozytywne akcenty. Podoba mi się szykowne, solidne mocowanie kierownicy do półki, solidnie wykonane lusterka, miłe otapicerowanie siedzenia, solidne uchwyty pasażera, mocny bagażnik oraz masywne podnóżki z grubą, dobrze amortyzująca drgania gumą.
Ciekawym detalem są szprychowane felgi, na które montujemy opony bezdętkowe.
Moim zdaniem do takiego motocykla tego typu felgi pasują lepiej niż aluminiowy odlew i prezentują się bardziej rasowo.
Aluminiowo-magnezowa rama, aluminiowy wahacz są ładnie wykonane. Sprawiają wrażenie solidnych konstrukcji, a spawy są moim zdaniem staranniej wykonane niż u japońskiej konkurencji, a to lubię.
To tyle jeżeli chodzi o jakość ;)



Silnik, sprzęgło i skrzynia biegów

Z pewnością silnik jest niezwykle mocną stroną tego motocykla.
Austriacki ROTAX, odziedziczony po sportowym RSV, zasilany wtryskowo.
1000 centymetrów, 2 cylindry w układzie V, rozchylone pod kątem 60 stopni i mocy 98KM.

Sprzęgło sterowane jest hydraulicznie. Niestety klamka wymaga żelaznej ręki, tak jak i w Varadero. O ile na trasie to nie przeszkadza, to w mieście ręka odpada i zaczynamy klnąć na ten układ. Dodatkowo mamy sprzęgło antyhopingowe(brak w Varadero i V-Stromie), które działa znakomicie, suchą miskę olejową(nie wiem po co mi to??) i dwie świece na cylinder, każda na osobnej cewce.

Nie da się ukryć historii tego silnika. Ożywia się przy 4 tys.obr/min, a od 5,5 tys.obr/min zaczynamy odczuwać sportowy ślad jaki został po RSV.
Żwawo kręci do samego końca i spokojnie możemy zamknąć szafę, goniąc za kolegami na motocyklach o typowo szosowej charakterystyce i nieraz szybszych i niby mocniejszych od naszego konia ;)
W porównaniu do Varadero, Caponord jest bardziej dynamiczny, zrywny i nieco szybszy, legitymując się jednocześnie mniejszym zużyciem paliwa.
Trzeba mocno się napracować żeby przekroczyć 8 litrów na setkę, nawet załadowanym motocyklem i niekoniecznie w trybie „emeryt w kapeluszu”.
Musimy mocno odkręcać, często przyspieszać, czy też gonić za funflami, żeby puścić z dymem ponad 8 litrów, ale jest to do zrobienia :)
Spokojna, ale nie wolna jazda na trasie z pasażerem i jednym kufrem, to 6-6,5l/100km.
Od 160km/h wzwyż to już różnie bywa, ale nie liczmy na to, że spalimy mniej niż 7-7,5l/100km.
Pod względem zużycia paliwa Varadero gaźnikowe jak i wtryskowe, jest daleko w lesie.

Niestety elastyczność tej V-ki nie powala na kolana i z tego nie jestem zadowolony, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
Inżynierowie Aprilii mogli tak dostroić mapy wtrysku, żeby silnik krzesał więcej momentu obrotowego w niższym zakresie obrotów, był bardziej elastyczny na wyższych przełożeniach, i nie szarpał łańcuchem poniżej 3 tys.obr/min.

Nie mogę przekonać się do V-ki, ale pojeździmy, zobaczymy.

Wielki minus dodatkowo za kulturę pracy silnika.
Varadero to zupełnie inna liga i nawet nie ma czego porównywać. Chylę czoła przed Hondą.
Jak słucham tego silnika na wolnych obrotach, to mam czasami obawy, czy aby wszystko z nim w porządku. Dodatkowo na oryginalnych wydechach całość brzmi dosłownie jak poczciwe cinquecento 700, czyli fatalnie.

Silnik generuje mnóstwo ciepła. Temperatura płynu utrzymuje się w granicach 72-76 stopni.
Dopóki jedziemy lub zatrzymamy się na chwilę, to wszystko jest jak najbardziej w porządku.
Jeżeli zdarzy nam się latem stanąć na dlużej w długim korku, a temperatura wskoczy na 95-100 stopni i dodatkowo włączy się wentylator, to jesteśmy ugotowani, a nasze klejnoty na 100%.
Od silnika bardzo mocno nagrzewa się rama. Po zatrzymaniu się i wyłączeniu silnika nie można jej momentami dotknąć.

Generalnie rzecz biorąc silnik jest dosyć dobrze dobrany do charakteru i przeznaczenia motocykla, jest bezproblemowy, odpala zawsze niezależnie od temperatury otoczenia, nie bierze oleju, póki co nie kasztani się, ale najwyższa ocena jaką mogę mu dać to zaledwie 3.

W parze z silnikiem nie idzie skrzynia biegów, która jak dla mnie ma dużo niedociągnięć.
Przede wszystkim jej działanie jest mało precyzyjne. Nie jest to przekładnia, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni w japońskich konstrukcjach. Szorstkie skrzynie Yamahy, czy krnąbrne przekładnie Suzuki, to i tak wyższa półka w porównaniu do Caponorda.
Biegi nie zawsze wchodzą gładko i lekko. Dźwignia wymaga solidnego i zdecydowanego ruchu stopą żeby wskoczył pożądany bieg. Przy ostrym przyspieszaniu, zdarza się że nie zawsze wskoczy trzeci lub czwarty bieg, a jak już wskoczy to towarzyszy temu zgrzyt.
Wkurza to wtedy, kiedy wyprzedzamy tira, albo i dwa, ale o dziwo bez użycia sprzęgła takie sytuacje się nie zdarzają.
Są problemy ze znalezieniem położenia neutralnego, oj joj joj nieładnie i to w takim motocyklu.
Pierwsze przełożenie jest za długie. Po cholerę mi tak długi pierwszy bieg? To nie motocykl sportowy. Z kolei „trójka” oraz „czwórka” są moim zdaniem za krótkie. Drażni to w momencie przyspieszania oraz wyprzedzania, bo to moje ulubione biegi :)
Z kolei piątka jest baaaaardzo długa, ale co z tego, kiedy w tym momencie szóste przełożenie pełni rolę nadbiegu, typowo autostradowego.
Nie da się na nim jechać poniżej 80-90km/h i np. przyspieszyć w miarę płynnie.
Totalna porażka, bo mały fazer z kosiarkowym silniczkiem robił takie rzeczy bez najmniejszego zająknięcia od 50km/h :)
W/g mnie skrzynia biegów to bardzo niedopracowany element tego motocykla.
Mógłbym to zrzucić na przebieg motocykla 48000km+drugie tyle przy założeniu, że licznik cofnięty, ale nie oszukujmy się, w Varadero takie problemy nie wystepują(za wyjątkiem stuków) .
Nie wiem kogo winić? Aprilię, czy konstruktorów Rotaxa ?
Nieważne. Skrzynia działa i da się jeździć, ale w takim motocyklu powinno to stać na najwyższym poziomie, wyższym niż „akceptowalny” ;)

Układ jezdny, czyli trochę o zawieszeniu i hamulcach.

Tutaj nie ma specjalnie do czego się przyczepić. Zawieszenie motocykla to dosyć wysoka półka.
Przednie zawieszenie to produkt Marzochi. Lagi mają średnicę 50mm i skok równy 175mm.
Widelec dosyć dobrze wykonuje swoją robotę, ale pozbawiony jest jakiejkolwiek regulacji, przez co skazani jesteśmy na fabryczne nastawy.
Przyzwyczajeni do motocykli o innej charakterystyce zawieszenia, będziemy narzekać na mocne nurkowanie przodu w czasie hamowania. Tutaj na ratunek mogą przyjść sprężyny progresywne, albo wymiana oleju w lagach. Taka ciężka szkapa, a leją olej 5W. Wg mnie coś tu nie halo i wymieniłem na 10W. Zobaczymy jakie to przyniesie efekty, ale na cuda nie liczę ;)

Zawieszenie tylne, to pojedynczy amortyzator firmy Sachs o skoku 120mm. Tutaj mamy 54 stopniową regulację napięcia wstępnego sprężyny. To zbyteczny dobrobyt, bo Varadero ma 36 stopni regulacji i wystarcza. Fajnie, że Capo ma aż tyle, ale później człowiek głupieje i zamiast śmigać, to bawi się tym sprytnym pokrętłem umieszczonym pod siodełkiem.
Po czasie ustawiamy to w jednej pozycji i śmigamy. Warto jedno popołudnie poświęcić na regulację siły odbicia, bo to przynosi wiele korzyści i wpływa bardzo pozytywnie na prowadzenie motocykla w szybkich łukach i nie zawsze po równej nawierzchni.

Jak wrzucimy do jednego wora przód i tył, to otrzymamy naprawdę dobre zwieszenie, do śmigania po naszych dziurawych drogach. Tam gdzie Fazerem jechałem 60km/h, na Caponordzie trzymam 120km/h. Czasami odkręcam jeszcze i dosłownie przelatuję przez wszystkie dziury i nierówności. Nie robi to na motocyklu żadnego wrażenia.
Wysokie przejazdy kolejowe, to tylko pretekst, żeby odkręcić i przelecieć ponad torami ;)

Motocykl nie jest ułomny w szybkich i ciasnych zakrętach. Od motocykla sportowego, czy innej typowej szosówki dzieli go przepaść, ale mimo wszystko nie ma czego się wstydzić. Jak na taką masę, to można powiedzieć, że motocykl jest „sprawny”, ale potrzeba jednak sporej siły żeby przerzucać motocykl z jednego pochylenia w drugie.
Na długich i szybkich łukach motocykl prowadzi się bardzo dobrze. Na prostej powyżej 160km/h nie występuje żadne wężykowanie (tzw. rybka), jakiego można doświadczyć np. w Varadero SD01.
Motocykl idzie jak po sznurku, aż do prędkości maksymalnej i pod względem prowadzenia Caponord bije Varadero na łeb !!!

Komfort podróżowania to sam miód. Wrzucamy szósty bieg i suniemy spokojnie w przedziale 140-180km/h. Opieramy delikatnie dłonie na kierownicy i podziwiamy widoki.
Powietrze delikatnie omywa nam kask i słyszymy miły świst, kobieta siedzi z tylu, opiera plecy na akcesoryjnym oparciu kufra i wysyła sms-y do znajomych – brakuje jeszcze interkomu :)
Teraz te same drogi, po których śmigałem na innych motocyklach, staja się czymś innym, nowym. Nie mają nierównej nawierzchni, nie mają dziur, to ciekawe i miłe doświadczenie. Taka zmiana chyba była mi potrzebna :)

Jak już się tak rozpędzimy i rozmarzymy, to trzeba się zatrzymać.
Hamulce to produkt Brembo, z przodu mamy dwie duże tarcze hamulcowe o średnicy 320mm. Z tyłu pojedyncza tarcza o średnicy 272mm.
Hamuje poprawnie, ale nic poza tym i nie robi na mnie wrażenia.
Ciężki koń, nawet szybko pomyka, ale dwutłoczkowe zaciski ??
Toż to jakaś pomyłka, biorąc pod uwagę fakt, że motocyklem można jechać szybciej niż 120km/h nawet z pełnym załadunkiem.
To nie chopper dla pana przeżywającego drugą młodość i czterotłoczkowe zaciski były by tu mile widziane.
Tylny hamulec to nie brzytwa, ale jest przydatny w czasie ostrego hamowania, zwłaszcza podczas jazdy z pasażerem i bagażem. Zauważyłem, że w tym motocyklu muszę częściej wykorzystywać tylny hebel do dohamowywań. Ogranicza to też nurkowanie motocykla – taki nożny Dual CBS :)
Pewnie za dużo się nie wymyśli, więc stalowy oplot zapewne zagości w moim motocyklu, jak tylko finanse na to pozwolą.

Podsumowanie

Jeżeli ktoś szuka miłej odmiany, chce spróbować czegoś innego i widział by się na turystycznym enduro, to z czystym sumieniem mogę polecić Caponorda.
Motocykl bardzo udany i pomimo kilku niedociągnięć sprzęt jest wart uwagi.
Z pewnością jest to ciekawa alternatywa dla DL 1000, czy XL 1000V, a może nawet i lepsza ;)
Trzeba jednak liczyć się z tym, że nie jest to motocykl popularny na naszym rynku. W związku z tym dostęp do części może być nieco ograniczony. Nie chodzi o to, że części nie ma. Po prostu nie zawsze wszystko jest na miejscu, a czasami części w ASO potrafią przyprawić o zawrót głowy.
W używkach też nie ma za dużego wyboru, więc momentami będziemy skazani na „jebaj dojczland” lub „jebaj itali”.
Ceny podstawowych części eksploatacyjnych nie różnią się bardzo od cen japońskiej konkurencji +/- 20zł.

Jeżeli macie jakieś pytania, to walcie jak w dym ;)


"
koniec cytatu:)

Proszę o komentarze.
 
   
Karaluch 
No to jazdaaaa...

Wiek: 47
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 289
Skąd: Sompolno k/Konina
Wysłany: 2009-09-29, 14:59   

"Kiepskiej baletnicy przeszkadza i rąbek u spudnicy." Włoską motoryzacje poprostu się kocha. Jak się nie kocha to się nie jeździ. No ale, co ja amator mogę wiedzieć o motocykach...
Prawda Wietrzyku? :-)
_________________
Nie ten jest motocyklistą kto o motorach dużo mówi a ten, który wsiada na motocykl i jedzie przed siebie.
 
 
   
Marcin 
Aprilia Atlantic 500

Wiek: 53
Dołączył: 01 Lip 2008
Posty: 358
Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-09-29, 15:11   

Bullshit... Ale nie będę ci tłumaczył dlaczego. Kupisz, pojeździsz, to będziesz wiedział. I nie będziesz żałować. A Anglika się nie bój, bo lampy nie trzeba zmieniać a na licznik i tak się nie patrzy.
_________________
Pesymista, to dawny optymista, który po prostu zaczął myśleć realnie...
 
 
   
Wicher
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 21:45   

Wilku stepowy :)
To jest mój opis, a właściwie moje odczucia związane z Caponordem :)
Na dzień dzisiejszy tekst można nieco zmodernizować, bo zmieniło się nieco moje podejście do motocykla i niektóre info techniczne zweryfikowałem i też trzeba by to zmienić w tekście ;)

Powiedz mi jesze od kogo dostałeś ten opis, bo nie pamiętam, żebym zamieszczał do na necie, a wysyłałem go tylko jednej zaprzyjaźnionej osobie :)
Ostatnio zmieniony przez Wicher 2009-09-29, 21:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
   
Wicher
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 21:46   

Karaluch napisał/a:
"Kiepskiej baletnicy przeszkadza i rąbek u spudnicy." Włoską motoryzacje poprostu się kocha. Jak się nie kocha to się nie jeździ. No ale, co ja amator mogę wiedzieć o motocykach...
Prawda Wietrzyku? :-)

Nie wiem o co biega, ale jak rozwiniesz swoją myśl, to chętnie wdam się w polemikę ;)
 
   
Wilk stepowy 

Wiek: 41
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 1229
Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-09-29, 22:30   

Dostałem link do tekstu na forum poświęconym motocyklowi Dl/Strom.
http://www.vstromclub.for...onord,1849.html


Swoją droga świetny opis. Gdyby tak każdy motocykl był opisany, świat byłby łatwiejszy.

Ode mnie masz podziękowania.

PS co byś obecnie zweryfikował w opisie, jeśli można zapytać?
_________________
Caponord 2003
 
   
Wicher
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 23:10   

Aaaa kolega Krzysiu, cwaniak jeden podrzucił mój opis kolegom od "V-Sromów" :mrgreen:
Dostanie zjebkę jak byk :mrgreen:

Co do motocykla, to jest to wspaniały sprzęt. Nie widzę narazie godnego następcy. Chciałem sprzedać, ale pewnej nocy obudziłem się zlany potem, bo śniło mi się, że przyjechał klient i zabrał mi moją niunię i cięzko płakałem :mrgreen:
Ogłoszenie wygasło i śpię spokojnie.

Widzę, że zatwardziali Caponordowcy nieco się oburzyli, że zganiłem w kilku punktach Capo, ale cóż ideałów nie ma i być może czas się obudzić :mrgreen: To są moje odczucia związane z tym motocyklem nie każdy musi mieć takie same :)
Gdybym ujeżdżał Varadero lub Stroma, to też bym któregoś za coś zganił :-P

Co bym zweryfikował ? Hmmm.......napiszę w czym będę trwał jeżeli chodzi o wady :mrgreen: Nie spędzają mi one snu z powiek, ale mam świadomość, że są :mrgreen:

SKRZYNIA BIEGÓW
Nie sprawia mi problemów, po prostu trzeba ją wyczuć i wszystko jest jak należy. Z pewnością nie jest to skrzynka marzenie, ani nie jest to taka skrzynia, że wsiadasz i wszystko bangla jak ta lala. Trochę treningu i śpisz spokojnie, ale mimo wszystko wiesz, że nie operujesz przekładnią z idealnymi trybikami :mrgreen:
Jak dla mnie przełożenia nie są zbyt szykownie dobrane, ale tutaj również trzeba się z maszyną oswoić i niedomagania srzyni zwalić na...

SILNIK, bo w/g mnie co by nie gadać, ma za mało momentu w dolnym zakresie obrotów, co w tego rodzaju sprzęcie jest porządane i niejedna rzędowa czwórka o mniejszej pojemności ma lepsze maniery ;-)
Jego kultura pracy mi się nie pdoba, ale strzelę na wiosnę zawory, może rozrząd jak będzie taka konieczność i wtedy coś tutaj dopiszę.
Wielkim i zatwardziałym fanem V-ki nie będę i ch*j :mrgreen:

SPRZĘGŁO
Pracuje ciężko pomimo tego, że sterowane jest hydraulicznie. Jak jeździsz w trasie, do tego dosyć dynamicznie, to możesz zmieniać biegi bez sprzęgła, a paznokcie lewej dłoni możesz sobie szlifować o handbary ;-)
Możesz też unikać korków i problem z głowy :mrgreen:

PRZEDNI ZAWIAS
To temat do dopracowania i każdy jak pomodzi, to znajdzie kompromis.

HAMULCE
Wystarczające. Po zmianie klocków na wzmacniane czuć wyraźną poprawę. Strzelę sobie przewodziki w oplocie i śmiem twierdzić, że będzie git ;-)
Przypuszczam też, że wersje z ABS-em są lepsze. Bo słyszałem osobiście już dwie opinie użytkowników tego forum, że jest super. Kolega Marcin hamuje bardzo pewnie, co w pewnych sytuacjach na drodze nie jest tak oczywiste w Capo bez ABS-u ;)

To tyle z ważniejszych dla mnie rzeczy, reszta to pierdnięcie węża i jak coś mi się wspomni to napiszę.
To naprawdę zajebisty motocykl,ale nie pozbawiony wad 8-)

Jak masz jakiś dobry egzemplarz na oku, to bierz. Nie będziesz żałował i zadasz bobu kolesiom na japońskich pierdach typu varadero czy V-strom :mrgreen:

Jak już tu kiedyś pisałem CAPO SZONDZI :mrgreen:
 
   
Krzysiek 
Jazda,jazda,jazda...


Wiek: 51
Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 459
Skąd: Warszawa/Marki
Wysłany: 2009-09-29, 23:25   

AMEN
_________________
Minio
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template FiSubIce v 0.5 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 11